BUTY MOJA MIŁOŚĆ

Kocham róże, kocham bratki 
  Lecz najbardziej buty matki...


Jestem kobietą. Jak każda kobieta kocham buty. Ile par butów mamy w domu? Nie mam pojęcia, jednego jestem pewna -za mało!

Buty są cudowne Najbardziej kocham buty Matki. Jej buty pachną tak nieziemsko jak jej stopy. Uwielbiam to. Od zawsze. Matkę to moje węszenie chyba trochę krępuje, ale nie mogę się powstrzymać.

Buty są bardzo samotne. Kiedy nie są akurat na spacerze -stoją przygnębione, każdy w swoją stronę i tęsknią. Staram się je ratować i przytulać. Zabieram po jednym z każdej pary i ustawiam na oparciu sofy, żeby mogły wyglądać przez okno. Czasem układam je koło siebie, czasem bawimy się w berka. Biegamy razem po dywanie. Czasami rozplatam im warkocze i czeszę. Matka się wścieka, że wywlekam sznurowadła i rozpinam rzepy. Ale Matka czasem nie rozumie najbardziej oczywistych oczywistości. Przecież sama szczotkuje mnie regularnie, a kiedy staram się uczesać jej buty to nie docenia. Ale nie ma się co przejmować- sznurowadłowe warkocze rozczesuję na tyle cicho, że matka zazwyczaj nawet nie zauważa.

Buty mają swój apartament. Wielki biały magazyn. Najczęściej szczelnie zamknięty. Na szczęście raz na jakiś czas ktoś zostawia uchylone drzwi. Ale raj. Przebieram, wyciągam, segreguję, ustawiam, czyszczę i wyprowadzam na spacer. Pełen zakres usług. Matka się ze mnie śmieje, że jak otwiera szafę z butami to się gapię jak sroka w gnat. Nie wiem jak się gapią sroki, bo w naszym lesie ich niewiele, ale mam nadzieję, że na te gnaty spoglądają tak inteligentnie jak ja na buty.

Wpadnij kiedyś, jak nie będzie patrzyła to dam Ci powąchać. Też je pokochasz. Buty oczywiście pokochasz, matki nie musisz kochać. Matkę kocham ja.

/Ruby/